Już dziś opłata za tzw. „deszczówkę” obowiązuje w niektórych miastach, jak przykładowo w sąsiednim Bytomiu. Jednak obecnie o jej wprowadzeniu decyduje wyłącznie Rada Miasta. Jeśli projekt ustawy zostanie przyjęty, podatek od deszczu stanie się obowiązkowy we wszystkich gminach. Projektodawcy twierdzą, że nowy podatek ma być jednym z elementów ratujących miejskie budżety.
Sam pomysł podatku od deszczu oceniam jako absurdalny. Gminom on nie pomoże, a dla mieszkańców i przedsiębiorców będzie on kolejną uciążliwą opłatą odczuwalną w kieszeniach. W sytuacji, gdy na samorządy nakładane są coraz to nowe zadania, sposoby zapewnienia prawidłowego wykonywania tych zadań powinno się szukać w powiększeniu udziału samorządów w istniejących już podatkach, które są wypracowywane na ich obszarze i oddawane do budżetu państwa. Samorządowcy nie chcą nowych podatków, które będą musieli nakładać na swoich mieszkańców. Niezbędne jest inne rozliczenie finansowe na linii państwo – samorząd. Tu znajdują się realne środki, które wzmocnią gminne budżety.
Absurdem jest to nie tylko sama idea podatku od deszczu
(co będzie ostatnią rzeczą, która zostanie opodatkowana?). Ten podatek prawdopodobnie
pociągnie za sobą nowe koszty dla miasta. Gmina będzie musiała obliczyć podatnikowi
wielkość podatku. A tego nie da się zrobić w urzędzie. Niezbędna będzie praca w
terenie. Może konieczne będzie zatrudnienie nowych urzędników? A wszystko po
to, aby uzyskać nowe przychody, na prawdę o śladowym znaczeniu dla kondycji finansów
miasta. Absurdalne.