Przyznam, że z mieszanym uczuciem, mocno gorzkawym,
przeczytałem na stronie internetowej urzędu miasta zapowiedź, że w Chorzowie
odbędzie się konferencja pt. „Czy
Strefy Ekonomiczne to wciąż szansa dla regionu? Bilans doświadczeń i
perspektywy rozwoju specjalnych stref ekonomicznych w przemysłowych regionach
Polski”. Konferencja odbędzie się pod patronatem Ministra Gospodarki, a
wśród zaproszonych są m.in. wiceminister gospodarki, marszałek województwa śląskiego
i prezes Katowickiej Specjalnej Strefy
Ekonomicznej.
Skąd u mnie zmieszanie?
Wyborem miejsca tej konferencji. Chorzów niestety nigdy nie miał i nadal nie ma
nic wspólnego ze specjalnymi strefami ekonomicznymi. Nie ma w tej sprawie żadnych
doświadczeń. A czy ma jakiekolwiek perspektywy? W czasie, gdy inne ośrodki miejskie,
również dzięki strefom, rozwijają się jeszcze szybciej, my na śląskiej mapie
stref pozostajemy białą plamą. Taka konferencja w naszym mieście ma niestety podobne
oblicze do głośnego już piłkarskiego mundialu w Katarze…
Oczywiście specjalne strefy ekonomiczne i mniejsze podstrefy, jako
wydzielone obszary, na których przedsiębiorstwa działają na preferencyjnych
warunkach podatkowych, stanowią jedną z głównych szans dla regionu. M.in. na
nich należy opierać stały rozwój poprzemysłowych terenów, a wraz z tym i całych
ośrodków miejskich. Widać to po Katowicach, Gliwicach czy Tychach.