Obecnie, aby
zorganizować referendum odwoławcze, pod wnioskiem należy zebrać podpisy
przynajmniej 10% wyborców - mieszkańców danej gminy. W przypadku
przeprowadzenia referendum, jest ono ważne, jeśli frekwencja w nim wyniesie
min. 60% frekwencji z tych wyborów, w których wybrano dany organ władzy.
Referendum lokalne, w
tym i te o charakterze odwoławczym, jest niezwykle ważnym filarem
demokratycznego państwa i społeczeństwa obywatelskiego. Można rzecz, że m.in.
dzięki niemu demokracja zaczyna się w samorządzie. W tej kadencji samorządowej
nastąpił prawdziwy wysyp lokalnych referendów odwoławczych. Część z nich
skutecznych.
Zwolennicy referendów
twierdzą, że poprzez nie mogą zmieniać złe władze, że w ten sposób służą
mieszkańcom, pozwalając szybciej zmienić rzeczywistość na lepszą. Przeciwnicy,
najczęściej ci sprawujący władzę, są zdania, że instytucja referendum jest
nadużywana, traktowana instrumentalnie i stanowi jedynie narzędzie walki
politycznej, nie mając w ogóle na względzie obywateli .
Prezydent RP w swojej
inicjatywie proponuje, aby podnieść próg, który decyduje o ważności referendum.
W jego ocenie, referendum powinno być wiążące, jeśli do urn pójdzie
przynajmniej tyle samo osób, co w danych wyborach. To powinno utrudnić
doprowadzenie do ważności referendum, a może i zniechęci do ich organizowania. W
opinii Prezydenta RP, zmiana ta ustawi instytucję referendum we właściwych
ramach, zapewniając stabilność i powagę w lokalnej polityce i samorządności. W
rzeczywistości, taki wymóg frekwencji spowoduje, że przeprowadzenie skutecznego
referendum będzie w praktyce niemożliwe. Stąd kierunek proponowanej zmiany oceniam
negatywnie. Ocenę tę podziela wielu samorządowców.
Obecne zasady
referendum nie są idealne. Jednak proponowana zmiana zmieni ten stan na gorszy.
Najważniejszą kwestią w tej sprawie jest zagadnienie frekwencji. Wszędzie i
zawsze, od praktycznie wszystkich polityków słyszymy, że zależy im na tym, aby
we wszystkich wyborach czy innego typu głosowaniach aktywny udział wyborców był
jak największy. Zatem i w referendach
też tak być powinno. Niestety nie jest, gdyż wymagany próg frekwencji zachęca
osobę zainteresowaną - rządzącego - do prowadzenia zabiegów mających na celu
jak najniższą frekwencję. Taka przyjęta strategia często bywa skuteczna i
pozwala zachować stanowisko po referendum.
Czy można coś z tym
zrobić? Na pewno nie w taki sposób, w jaki jest to obecnie proponowane. Efekt
będzie fatalny. Jeśli miałaby nastąpić taka zmiana, to oczywiście lepiej, niech
zostanie tak, jak jest. Jednak poprzez zmianę można byłoby instytucje referendum
ulepszyć, mając na uwadze troskę o frekwencję. Co można zmienić, aby wszystkim
zainteresowanym zależało na jak najwyższej frekwencji, która jak mówiłem
wcześniej, jest substytutem społeczeństwa obywatelskiego? W ogóle znieść próg
frekwencji. Referendum odwoławcze, gdy już się odbywa, zawsze powinno być
ważne. Wtedy gra frekwencją nie ma miejsca a wynik referendum, przy większym
udziale mieszkańców, jest bardziej reprezentatywny. Jednocześnie, aby takie
referendum nie było codziennością, podniósłbym ilość podpisów wymaganych do
zorganizowania referendum. Z obecnych 10% wyborców na 15-20% lub połowę
frekwencji z danych wyborów. Dziś jest tak, że dosyć łatwo rozpisać referendum.
Znacznie ciężej, aby było ono ważne. Zmiany powinny iść w takim kierunku, aby
na inicjatorach referendum wymusić nieco więcej wysiłku, ale jeśli już uda się
zorganizować referendum, to w każdym przypadku powinno być one skuteczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz