wtorek, 27 grudnia 2016

O budżecie miasta na rok 2017

W przedświąteczny czwartek radni Chorzowa przyjeli budżet miasta na rok 2017. 18 radnych poparło przedstawiony projekt budżetu, a 2 wstrzymało się od głosu. Ja znalazlem się w gronie 4 osób (cały klub PiS), ktore oddały głos przeciw zaproponowanemu budżetowi. Dlaczego? Skąd taka decyzja?

Cztery najważniejsze wielkości w budżecie na rok 2017 to:
dochody - 682 mln, wydatki - 724 mln, deficyt - 42 mln, dług - 204 mln.

Najbardziej niepokoją, i to głównie z tych powodów zagłosowałem przeciwko takiemu budżetowi, wysokości deficytu i długu, a także coraz szybsze tempo ich wzrostu. Rolą miasta nie jest oczywiście osiąganie zysku budżetowego. Jednak strata 42 mln, a deficyt to nic innego jak strata, budzi niepokój.  Dla budżetu, który posiada stronę dochodową i wydatkową, wynik finansowy jest niezwykle ważną pozycją, pokazującą aktualną kondycję finansową miasta. Dotychczas strata 18 mln zł. w roku 2015 (budżet w roku 2016 nie został jeszcze wykonany) była najgorszym wynikiem finansowym budżetu miasta w okresie ostatnich 6 lat, czyli od czasu, gdy Andrzej Kotala jako prezydent Chorzowa realizuje budżet miasta. Była 18 mln. Na rok 2017 zaplanowane jest 42 mln. Jest różnica.

Martwi także rosnące zadłużenie miasta. Dług miasta rośnie i to w tempie coraz szybszym. W grudniu 2015 roku zadłużenie miasta wynosiło 120 mln., na koniec bieżacego roku dług wyniesie ok. 160  mln. Według planu, na koniec roku 2017 Chorzów będzie zadłużony na kwotę 204 mln. Kwoty rosną i to coraz szybciej. 


Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z zadłużeniem miasta, jeśli porównamy je do osiąganych przez miasto dochodów własnych i słabego tempa ich wzrostu.

Każdy z mieszkańców Chorzowa chce jego rozwoju. Niemożliwy jest rozwój jakiejkolwiek jednostki bez wzrostu jej dochodów. Rozwój miasta powinien być widoczny w corocznym budżecie tego miasta. Stąd też dochody i tempo ich wzrostu są takie ważne. 

W 2017 roku zadłużenie Chorzowa ma wzrosnąć o 30%, a jego dochody jedynie o 2,67% w stosunku do 2016 roku. Można powiedzieć, że w najbliższych 12 miesiącach nasze miasto będzie zwiększało swój dług o ponad 11 razy szybciej niż będzie powiększało swoje dochody. W 2015 roku ta relacja wynosiła 7,5 razy. 

Dlaczego szybkie zadłużenie miasta nie jest dobre? Po pierwsze, bo będzie trzeba je kiedyś spłacić. Po drugie, powstaje pytanie, z czego wobec znacznie rosnącej co rok kwoty na obsługę długu i jednocześnie dojścia w pewnym momencie do granicy możliwości dalszego zadłużania, będą realizowane w przyszłości niezbędne kolejne inwestycje? A takie są w mieście zawsze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz