piątek, 16 stycznia 2015

Samorząd to grupa, nie jednostka

W ostatnim czasie, na jednym z portali internetowych poruszających tematykę samorządu terytorialnego, przedstawiono pogląd prof. Jerzego Stępnia, byłego prezesa TK na temat systemowego funkcjonowania samorządu terytorialnego w Polsce. Bardzo ciekawe, trafne w mojej ocenie, całościowe spojrzenie na zagadnienie samorządu. Jego zdaniem, ideą samorządu lokalnego jest władza grupy, rozumianej jako przedstawicieli wybranych z danej społeczności i przez nią, a nie władza silnej jednostki. Przedkładając to na najniższy szczebel samorządu – gminę, dominującą pozycję powinna mieć rada gminy (miasta), a nie prezydent (burmistrz, wójt). To rada powinna być inicjatorem zmian i głównym podmiotem w lokalnej polityce oraz działań o charakterze lokalnym. Taka była myśl i idea twórców polskiego samorządu. Praktyka kolejnych lat, szczególnie ostatnich kadencji, pokazała w wielu polskich miastach jednak co innego. W większości miast prezydent posiada swoją większość radnych, która deklaruje mu pełne poparcie. W ten sposób, szczególnie gdy taki stan trwa niezmiennie przez kilka kadencji, rada staje się dla prezydenta niejako kwiatkiem do kożucha. To niedobry stan, niepożądany. Nie jest temu winna sama ustawa o samorządzie gminnym, która w miarę dobrze ułożyła systemowo samorząd gminny i relacje rada – prezydent (choć na przykład nieprzyznanie prezydentowi przez radę absolutorium budżetowego nie skutkuje tak naprawdę niczym). W większym stopniu o dominacji prezydenta, jako silnej jednostki, decydują nazwijmy to jego „osobiste zdolności” i umiejętność wykorzystania słabości rady jako grupy, często, co naturalne różnorodnej w poglądach, czasem będącej w ostrych sporach. Jednostka ma pod tym względem z zasady łatwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz